Rodzina Kiśluków
Nasza rodzina jest zupełnie zwyczajna. My, czyli Jacek i Agatka i troje naszych cudownych dzieci. Dwóch dorosłych synów: Jacuś i Filip oraz jedna mała córeczka Pola, która jest żywym dowodem na to, że marzenia się spełniają. Każdy z nas wnosi do naszego domu coś wyjątkowego, swoje pomysły, poglądy i spojrzenie na świat. Ta mieszanka osobowości i zainteresowań powoduje, że nasze życie jest ciekawe, radosne, zwariowane i pełne pasji.
To my!
Jacek – specjalista od wymyślania całej rodzinie rozrywek i innych zajęć. Bieganie, pszczelarstwo, gospodarstwo, gotowanie, wędkarstwo, ogrodnictwo to tylko niektóre zainteresowania, na które nie wiadomo skąd znajduje czas.
Agata – czuwa nad tym aby każdy po skończonej pracy i realizacji swoich pasji chętnie wracał do domu. Dba o rodzinne spotkania przy stole, aby pogadać oraz dobrze i zdrowo zjeść.
Jacuś – wrażliwy ale twardo stąpający po ziemi młody człowiek. Jego pasją jest historia, interesuje się również polityką. Wielbiciel kur i innego ptactwa. Lubi pływać, grać w siatkówkę, chodzić po górach i grać w planszówki.
Filip – artysta, niepoprawny marzyciel i idealista. Interesuje się muzyką, sam nieźle śpiewa i gra na gitarze. Wciąż odkrywa nowe pasje - ostatnio zdecydowanie wędkarstwo – niestety wszystkie złowione ryby wypuszcza z powrotem do wody.
Pola - ta mała istotka przewróciła nasze życie do góry nogami, przypomniała nam o tym, co w życiu najważniejsze. Wnosi do naszego domu wiele światła, radości i szczerości. Sprawia, że wszyscy stajemy się dziećmi, odzyskujemy dziecięcą radość i ciekawość świata. Perfekcyjnie kręci naszym życiem a my chętnie dajemy się jej wkręcać.
Wszyscy lubimy nasz wiejski klimat. Pobudkę skoro świt, którą funduje nam kogut - zawadiaka. Zachwycamy się każdym kurczakiem, który wygramolił się z jajka, podziwiamy niezłomną pracę pszczół, które obdarowują nas złotym miodem. Rozczulamy się nad każdą nadgryzioną myszą - prezentem zostawionym na wycieraczce przez przewdzięczne koty. Mamy niezłomną cierpliwość do naszych kóz, które bezlitośnie jedzą dosłownie wszystko co spotkają na swojej drodze: tulipany, róże, bieliznę ze sznurka a najchętniej drzewka sąsiada. Wciąż zadziwia nas tempo z jakim rośnie zielsko w ogródku, bezwzględnie skłaniając nas do zginania karku i pielenia choćby i setny raz w tym sezonie. W tym wiejskim zamieszaniu pomaga nam Pucek nasz wierny pinczerek z wyłupiastymi oczami i kikutem ogonka, który nie przeszkadza mu w okazywaniu radości.